Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Uwaga, bedą przekleństwa!

Napisane przez Paweł Bugajski , 03 maj 2016 · 6334 Wyświetleń

Załączona grafika

 

Czasem trzeba mocniejszym słowem, ale o tym za chwilę.

 

Wolny dzień, dobra pogoda i pstrągowe ciągoty spowodowały, że wczesnym porankiem 1 maja prułem nad Piławę. Wybrałem pokrętną trasę wiodącą szlakiem dawnej wędkarskiej chwały, szlakiem wiosek i mostków kojarzących się z licznymi przygodami.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Wieś Głowaczewo, świetne połowy tęczowych, zdziczałych uciekinierów i czerwcowych lipieni, Czapla i młyn, ech... szkoda gadać i Wiesiółka na zawsze kojarząca się z olbrzymim potokowcem złowionym przez mojego dziadka śp. Floriana Budniaka...

 

Te wąskie, charakterystyczne dla Pomorza wymagające uwagi alejki, powolne tempo, otwarty dach...

 

Załączona grafika

 

Moim celem był górny, urokliwy odcinek Piławy, fragment rzeki który urodą wręcz zapiera dech.
Wyobrażacie sobie meandrującą poprzez lasy i łąki (łąki ...muszkarze wiedzą o czym mówię) dziką rzeczkę bez śladu zabudowań, płotów, drogowych mostów na odcinku wielu, wielu kilometrów?

 

Taka właśnie była górna Piława, strumień który obdarzył przed laty 47 cm majowym potoczakiem i wieloma innymi wielbicielami moich siermiężnych muszek.
Lipienie? O tak, bywały i kardynały o charakterystycznym jasnym ubarwieniu.

 

"Spalona leśniczówka", (miejsce które opisał czy to Andrzej Pukacki czy też jego i mój mentor Henryk Jacewicz, a może o pogorzelisku wspomniał wielkopolski płytniczanin reżyser Sławomir Żerdzicki ?) ukryta jest na wysokim lewym brzegu rzeki i droga tam wiedzie niełatwa...

 

Docieraliśmy tam z Dziadkiem i Tatą trabantem i maluchem, wyboje poniemieckiej szutrówki i kilkanaście kilometrów trzęsionki spowodowały odklejenie się lusterka w Kadecie, pokonały miskę olejową usportowionego mondziaka, peszrot 405 także zaliczył tam zimowa przygodę.

 

Tym razem poszło bez bólu, może już tak młodzieńczo nie zapieprzam?

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Zaparkowałem i z trudem odnalazłem ślady spalonych zabudowań, przyroda upomniała się o swoje w zaskakującym tempie...

 

Załączona grafika

 

Szybko wskoczyłem w połatane Jaxony, Hoppery (ależ one lekkie..) na nogi, plecaczek z małą ( od miesiąca ograniczam) dawką jedzenia na plecy, staruszek Winston http://jerkbait.pl/t...g-użytkowników/ złożony już w domu w garść i...do wody!

 

Cóż, wspomnienia natychmiast powróciły, kilka - niewielkich co prawda - ryb dało to coś niewypowiedzianego, to coś co drodzy koledzy dobrze znacie.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Wkurw pojawił się nagle.
Totalny wkurw na chamstwo i bezczelność.
Wkurw na czyjąś pazerność, wkurw na naszą bezsilność.

 

Załączona grafika

 

Odgłos odbijajacych się od siebie plastikowych beczek poprzedzony został głośnym rykiem przewodnika pieprzonego kajakowego stada.
Pijackie wycie towarzyszyło pojawieniu się pierwszych kajaków, potem było już tylko głośniej i bezczelniej.
Wielokrotnie spotkałem się podobną sytuacją, bywało lepiej lub gorzej, ale tym razem, może na zasadzie kontrastu pomiędzy oczekiwaniami i pięknem otoczenia, a wyjątkowym chamstwem pierwszomajowych "kajakarzy" wewnętrzny protest wywołał reakcję.

 

Piwo zauważyłem prawie w każdym z kajaków ( to chyba jakiś pieprzony kajakowy rytuał), wiele osób ostentacyjnie popijało gorzałę, spławiało puste puszki i butelki lub z rozmachem wyrzucało je na brzeg okraszając to kloacznymi komentarzami pod adresem Waszego protestującego autora.

 

Tylko kameralny charakter rzeki spowodował, ze nietrzeźwość w połączeniu z totalną nieporadnością nie skutkowały wypadkiem. Żenujące doznania dla uszu i oczu . Na brzegu oprócz puszek, butelek, trwałych opakowań po pożywieniu znalazłem, 4 pojedyncze (sfociłem najoryginalniejszy) buty, ślady wywrotek i pijackiego burdelu.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Od 10.20 do 14.30 minęło mnie około 60 kajaków. Pochodziły z trzech wypożyczalni, opisane były nazwą właścicieli i numerami telefonów kontaktowych.

 

Skorzystałem więc i po wyłowieniu kolejnej starej puchy z dna i zakopaniu jej poza scieżką połączyłem się z "przedsiebiorcą" .

 

W krótkich żołnierskich słowach przedstawiłem sytuację i w kilkuminutowej tyradzie wywaliłem swe pretensje.Tyle mego, co sobie pogadałem, ale gość nie miał dobrego popołudnia, to pewne.

 

Nie uogólniam, wiem, ze duża część wodniaków to pasjonaci cicho przemierzający świątynię przyrody, ale kwestii limitowania ich ilosci nie sposób pominąć.
Nie można pominąć kwestii opisania kajaków w sposób umożliwiajacy identyfikację płynącego, trzeba pomyśleć o kluczowej w końcu kwestii, a mianowicie ustalenia "dni bez kajaka" w porozumieniu na lokalnym szczeblu.
Wypożyczalnie ograniczaja swą aktywność do okresowego udrożnienia traktu (swoją drogą czy cięcie drzew jest usankcjonowane prawnie?), wypuszczeniu i odebraniu klientów i ...kasowaniu.

 

Kto sprząta brzegi Piławy, dlaczego stosy śmieci, często bardzo niebezpiecznych(pękniete puszki i butelki) zalegają jej brzegi i nurt? Gdzie jest odpowiedzialność za rabunkowe korzystanie z dobra przyrody?
Zauważyłem ok. 60 kajaków i zastanawiam się dlaczego nie 100, a może 200? Gdzie jest limit, gdzie jest granica tego obłędu?
Obawiam się, że tylko względy ekonomiczne są ograniczeniem i że wraz z rozwojem "branży" moje kpiny obrócą się w prawdę.
Rzadko używam mocnych słów, ale burdel który nam się nad rzekami funduje i co szczególnie bolesne totalny olew ze strony PZW, naszego pseudo reprezentanta, budzi mój głęboki sprzeciw.

 

Rozumiem, że nigdy w Gwdzie i jej dorzeczu nie będę łowił takich ryb jak onegdaj.
Przecież mamy demokrację, przedsiębiorczość, także ta związana z hodowlą ryb, dziarsko się rozwija, w lasach jest pełno zwierzyny, PKB nam wzrasta, a Polak żyje coraz dłużej. Skąd wiec ryby w wodzie, tylko naiwny by ich oczekiwał.
Ale trochę spokoju, ciszy, czy i to zabrano nam na trwałe?

 

Wracałem pod prąd późnym popołudniem, capnąłem jeszcze kilka kolorowych pstążków i lipieni, znów nastał spokój i ten nad rzeką i ten we mnie.

 

Załączona grafika

 

W drodze do domu zakupiłem kilka wędzonych pstrągów , zadumałem się nad posadowieniem wiejskiego kościółka w Głowaczewie dokąd skierowałem kilka jasnych chyba dla Was próśb.

 

Załączona grafika

 

Załączona grafika

 

Paweł

 

 

 

 

.






Pawle, niestety twój protest to jak wołanie na pustyni. Choć oczywiście prywatnie i Ja na ludzką głupotę i widok wszechobecnych śmieci (także nad moimi rzeczkami) reaguję w podobny do Twojego sposób. Osobiście nie wierzę, że jeszcze za mojego życia świadomość ekologiczna społeczeństwa osiągnie, zadowalający nas miłośników przyrody poziom. Póki co, jak niestety boleśnie obrazuje twój reportaż, jest bliska zeru lub zerowa ...

    • Paweł Bugajski i Franc lubią to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
03 maj 2016 13:52
Dobrze Pawełku, że spokój wrócił. Pontony na sanowym OS-ie w sierpniu ubiegłego roku też się "pięknie wkomponowały" w okoliczności przyrody. Na mojej rzeczce jest to samo. Niekiedy słyszę od owych "miłośników przyrody" pytanie - "biorą ?" Gdy jestem w nastroju przyjaznym lub neutralnym dla bliźnich odpowiadam - "brały", gdy jestem lekko podkur...... pytam czy długa ta wycieczka, a czasem mam ochotę wyrwać wiosło i walnąć w pusty łeb. Taki czasy..., wszystko na sprzedaż, ciężko gdzieś pobyć tylko w towarzystwie ciszy. Rzeczka rzeczywiście zjawiskowo piękna.
    • Paweł Bugajski lubi to

Polska :) Taka jest.

    • Paweł Bugajski i Godzio lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
03 maj 2016 14:44

Hermanie, to przykra konstatacja i nie do końca się z nią zgadzam.Są dziedziny w których jest prawie normalnie.Wędkarstwo - to nasz pech - wyjątkowo odbiega od średniej.

 

KK i RB odpowiem, ze czasem muszę wywalić z siebie zgryzoty nawet zdajac sobie sprawę z iluzorycznosci efektu.Mam w telefonie numery do dyspozytorów kajakowej nawałnicy i ...może zadzwonię za jakiś czas by porozmawiać.

Chciałbym jednak wcześniej znać podstawy prawne ich działań, moze podpowiecie cokolwiek w tej kwestii? Przecież ktoś to kiedyś musiał analizować...

To co teraz mamy to całkowita kapitulacja.

Tylko, że kajaki to nie wędkarstwo :) Kajakami płyną obywatele tego kraju, tacy przeciętni, cały przekrój, że tak powiem. Ja głównie jestem zdruzgotany skalą pijaństwa/picia alkoholu w naszym społeczeństwie. Pracując w tym samym zawodzie co Ty, Paweł, widzę to na co dzień i wciąż nie mogę się z tym pogodzić. A z alkoholu "wypływają" prawie same złe rzeczy - gdyby płynące towarzystwo było trzeźwe pewnie byłoby trochę "spokojniejsze". Ech ...

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Frogerset
03 maj 2016 18:15

Podobne oj podobne sytuacje nad Brdą, co prawda bliżej miasta, ale zjawisko paskudne.

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
03 maj 2016 18:32
Pawełku - tak na szybko ciężko mi coś powiedzieć o aspekcie prawnym zagadnienia. Istotne wydają się kwestie: - ewentualnego niszczenia linii brzegowej przy budowie "stacji" kajakowych, - metod udrażniania biegu rzeki, - śmiecenia, co z pewnością jest wykroczeniem, - chlania alkoholu na otwartym akwenie, którym bez wątpienia jest najmniejsza nawet rzeczka. W wolnej chwili posprawdzam, ale jestem pewien, że można trochę ucywilizowaç tę formę rekreacji, ale całkiem zakazać pewnie się nie da.
    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
03 maj 2016 19:11

Oczywiście nie chodzi o to by zakazać, wyeliminować, ale o to by małe ciurki, górne biegi rzek pozostawić choć w co drugi weekend wędkującym, by w końcu upomnieć się o swoje, by nie dać wydymać się na maksa.

A teraz moi drodzy jak barany zgadzamy się na wszystko, przepędzani z nad naszych rzeczek i strumyków bezsilni jak sądzę i wkurzeni.

Na fb zamieściłem powyższy tekst wdając się w interesującą dyskusję.

Staram się uzyskać opinię dyr. biura Nadnoteckiego Okręgu PZW w Pile, czekam...

Z bólem odnotowuję atrofię ciekawej inicjatywy skupiającej swego czasu miłośników Piławy i Dobrzycy.

http://www.klubpp.eu...rum-ogolne.html

Słabo to wygląda, słabo. A wody przepiękne, puste i przepiękne.

    • Godzio lubi to

Podróż sentymentalna, garść wspomnień uwolniona poprzez wizytę w miejscach drogich Tobie i Twoim bliskim. Lubię takie klimaty opowiadań, w których dziś szuka się śladów przeszłości, dzieciństwa i młodości. Z tymi wspomnieniami wracają do nas nasi bliscy, zarówno już nieobecni jak i ci, którzy już nie mają tyle sił aby ponownie zmierzyć się z tymi miejscami osobiście. To jest własne to "drugie życie" naszych bliskich, osadzone we wspomnieniach i opowiadaniach.

A kajakarze, chamstwo i brak szacunku dla przyrody i innych z niej korzystających to takie "dzisiejsze", takie dla wielu normalne. Na szczęście jest nas, wrażliwych jeszcze spora grupa i mam nadzieję, że uda nam się podźwignąć aby ten świat zmienić po naszemu, po prostu na lepsze.

    • Paweł Bugajski i Godzio lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
03 maj 2016 20:02

Mariuszu drogi!
Przywróciłes wpisowi prawidlowe proporcje zwracajac uwagę na pozakajakowe elementy.Dziękuje, bo złe emocje nie powinny przecież dominować!
Cholera mnie jednak bierze gdy widzę dewastowanie mojej Arkadii.
Lidia Pirtań odniosła się bardzo obszernie do problemu na fb, a jako dyr. biura Nadnoteckiego Okręgu PZW w Pile z pewnoscia duzo może...oby!
 
 
Ostrzysz haki??? :)

 
Ostrzysz haki??? :)

Z całą swoją mocą ostrzę. Nad pozostałymi aspektami tez pracuję.

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
04 maj 2016 06:25

Na ogół nasze obyczaje są pochodną naszej własnej kultury, naszego czysto osobistego formatu. Czy tak naprawdę niedzielni kajakarze tak bardzo różnią się in minus obyczajami od niedzielnych wędkarzy?Tu też koorwą można by rzucić bez najmniejszej ujmy ;)

 

Ta śliczna dobrze mi znana sprzed lat rzeka, nie ma tak naprawdę gospodarza bezpośrednio zainteresowanego jej dobrostanem - choć formalny użytkownik naturalnie jest. Nie ma kół, nie ma kooperatyw ani bardzie lokalnie - domowo rzec można - zorientowanych interesariuszy. Może więc wynajmować profesjonalnych dobrze płatnych menedżerów na poszczególne rzeki i odcinki skoro sami nie chcemy/możemy/potrafimy zadbać ?

    • Friko, Paweł Bugajski i bartsiedlce lubią to

Trzy, cztery lata temu byłem na spływie kajakowym po Drawie.

Płynąłem z "fajną ekipą"

Gdy jeden z kolesi posłał puszkę piwa na brzeg grzecznie zwróciłem mu uwagę aby się cofnął i zabrał ją ze sobą.

Posłuchał, problem w tym, że przez dwa dni nikt z "fajnej ekipy" się do mnie nie odezwał...

 

Smutne to co piszesz i niestety prawdziwe.

Pragnę tylko dodać, że pseudo wędkarzy też jest pełno, co najgorsze coraz dalej się zapuszczają...

    • Paweł Bugajski, Godzio i ezehiel lubią to
Zdjęcie
AdasCzeski
04 maj 2016 18:02

Wyjąłem kiedyś z kolegą lodówkę z Parsęty... ale zastała mnie też ze 2,5 metrowa kanapa na łasze nad Wartą. Ile energii kosztowało wrzucenie kanapy do rzeki... ile?

 

Jedno to jak połączyć korzystanie z naszych wód, wszak publicznych by wilk był syty i owca cała.

Drugie to skrajne potępienie dla tych debili co rzekę traktują jak śmietnik.

 

Nie zgadzam się też z usuwaniem zatorów, zwalisk itp. przez kajakarzy. Niech ku ...wa na brzeg włażą. Czy mnie ktoś komary truje, kleszcze wyłapuje, chmury deszczowe rozgania... bagna suszy.  

 

Od razu dodam, że wybiórczo stosuję się do zapisu RAPR, który zdaje się przewiduje, że mam obowiązek sprzątać nawet jak śmieci są nie moje. Chyba bym rzuty nie oddał jak bym miał się stosować.   

    • Paweł Bugajski i Franc lubią to

Gdy widzisz kajakarzy pod wpływem zawsze możesz zadzwonić na policję, zwykle spływy kończą się w jednym, z góry określonym miejscu i policja nie musi ganiać po całej rzece. masz Art. 35. Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi w ruchu wodnym statek lub inny obiekt pływający, niebędący pojazdem mechanicznym, podlega karze grzywny (Ustawa o bezpieczeństwie osób przebywających na obszarach wodnych)

    • Friko, Paweł Bugajski i Slavobeer lubią to
Paweł wpadnij na wkre. Może kulturalniej ale też widać "biznes"
    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
04 maj 2016 21:41

Chojny, Sławku, Adasiu, wuranie,ezehielu,Koledzy, dziekuję za odzew!

Wyobrazacie sobie weekend nad ulubionym siurkiem z pewnoscia spokoju?

Weekend, kiedy lokalni wypozyczacze nie mają PRAWA uzyczyć sprzętu?Nawet jeśli to jeden weekend w miesiącu???Nawet jesli tylko na wybranym odcinku???

Ileż bym dał by na Piławie od Nadarzyc do Szwecji łowić co jakiś czas w spokoju!To odcinek którego część eksplorowałem w trakcie opisanej wyprawy, prawdziwa perła pomorskich wód.

Będe nadal dyskutował z Zarządem ON PZW, bedę dyskutował z wypożyczajacymi, będę bręczał na ten temat z upierdliwością poznańskiej pyry! Wasze pomysły i wsparcie są nieocenione.Zagadnienie alkoholu, bolesne choc paradoksalnie może pomoc bo kontrola alkomatem zdemolowała by kajakarskie towarzycho.

Oczywiscie wypozyczajacy wyprze sie odpowiedzialnosci, jednak świadomość "pijanych spływów"pozostanie.

Proszę o dalsze sugestie, pomysły, powiem, że dawno żaden problem nie dotknął mnie tak bolesnie.

Czara się kurde przelała!

    • Marcin Rafalski, Marszal i wojciiech lubią to
Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
05 maj 2016 06:07

Najbardziej przykre, a zapewne pozostające główną przyczyną takich skandalicznych sytuacji jest kompletne desinteresment wędkarskiej wspólnoty innymi aspektami jak eksploatacyjna orientacja. Nie widać, a może słabo przebijają się do powszechnej  świadomości różnych użytkowników rzek ich walory kulturotwórcze. Takie miejsca nie mogą i nie powinny być miejscem nielimitowanego dostępu dla każdego chętnego..zwłaszcza pragnącemu weekendowo naj,bać się w pięknych okolicznościach przyrody. Mieniem porzuconym..

Jak to wyegzekwować - nie wiem, ale lokalne towarzystwo miłośników rzeki zdaje się padać z braku chętnych i wsparcia..

    • Paweł Bugajski lubi to

Paweł, celny i dobry tekst. Coraz częściej mówi się o dewastacyjnym charakterze masowej turystyki kajakarskiej, szczególnie w odniesieniu do takich małych rzek, ja ww., ale nie bardzo wiadomo co z tym zrobić ? W 2015 wybrałem się na podobną, sentymentalną wyprawę na małą podkarpacką rzekę, która od źródeł na Ukrainie wije się malowniczo wśród lasów i pól żeby skończyć swój bieg jako dopływ Sanu ... niestety z dużego odcinka dzikiej rzeki, której koryto nietknięte ręką melioranta, regulowały wiosenne przybory i dziesiątki powalonych drzew, zrobił się kanał. Organizatorzy spływów kajakowych usunęli z koryta małej rzeki większość przeszkód w imię wygody pijanego towarzystwa na kajakach :-( Zrobiłem zdjęcia, zadzwoniłem do PZW - olali mnie, RZGW - podobnie, ochrona środowiska - bez echa ... odpuściłem.  Z tej samej przyczyny w tym roku przestałem opłacać składki w okręgu PZW Opole, które robiłem nie ze względu na Odrę, tylko pewną małą rzekę ukrytą w lasach. Rybostan mizerny, ale okoliczności przyrody niepowtarzalne - no, przynajmniej do czasu kiedy pijana horda rusza na spływy znacząc swoją trasę setkami puszek po piwie, butelek i innych śmieci. 

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
07 maj 2016 18:48

Jak widzę nikt nie osiągnął w przedmiotowej kwestii nawet najmniejszego sukcesu.Deprymujące...

Sławku, Wojtku, dziekuję za uwagi. Dopływ Sanu także spacyfikowany...No nic, będę Was informował co i jak w sprawie Piławy.W przyszłym tygodniu wysyłam pismo do ZO Nadnoteckiego.